środa, 13 kwietnia 2016

Rozdział Pierwszy

Melancholijny listopadowy deszcz wygrywał jednostajną melodię. Siedziałam na szarej skórzanej kanapie w swoim pokoju  trzymając  starego białego laptopa na kolanach. Naprzemiennie szperając w Internecie, pisząc wiersze i zmieniając utwory na youtube popijałam swoją mleczną latte. Nie wiedziałam co robić w piątkowy wieczór więc klasycznie zaparzyłam sobie ulubioną kawę i puściłam ulubiony utwór Beatelsów. W międzyczasie założyłam szare dresy i  luźną białą koszulkę, zaś włosy spięłam w nieidealny kok.  Po półtorej godziny marnowania czasu przed komputerem zeszłam na dół  słysząc dzwonek telefonu. Podniosłam słuchawkę i nieco beznamiętnie spytałam:
-Tak słucham?- zdziwiła mnie absolutna cisza w słuchawce- Haloo?- powtórzyłam.
 -Uciekaj.- ciszę przerwał szept po drugiej stronie. Lekko zdenerwowana podrapałam się po głowie Uznając to jednak za głupawy dowcip odłożyłam słuchawkę na miejsce. Ostatnimi czasy dosyć często zdarzało się gimnazjalistom wydzwaniać do losowych numerów udając zabójcę z „Krzyku” lub „The Ring”. Mnie osobiście to nie bawiło mimo, że gimnazjum skończyłam nie tak dawno temu. Dokładniej mówiąc minęły już 3 lata. Jezu, jak ten czas leci. Znudzona siedzeniem w domu postanowiłam, że pójdę na spacer i przy okazji kupie coś do jedzenia. Zbliżała się godzina ósma wieczorem. Podrapałam się po głowie i leniwym krokiem poszłam do łazienki przebrać się i lekko podmalować. Rozczesałam też swoje włosy i przy okazji zdałam sobie sprawę, że czerwony nigdy do mnie nie pasował. Sama tak naprawdę nie wiedziałam czemu przefarbowałam się na rudo. Prawdopodobnie był to jeden z moich licznych objawów nastoletnich buntów. Wykrzywiłam usta w goryczy i wyszłam z mieszkania. Rodziców akurat nie było, wyjechali na dwutygodniowy rejs po Morzu Śródziemnym- oni spełniali swoje młodzieńcze marzenie, a ja miałam cały dom dla siebie.  Zamknęłam drzwi na klucz, który schowałam do małej czarnej torebki.  Na moją korzyść przestało padać więc na piechotę ruszyłam w stronę centrum miasta.  Szłam wrzosową alejką wzdłuż ulicy, na której mieszkałam. Wszędzie dookoła mnie leżały różnobarwne liście, które tworzyły niezwykły widok. Od zieleni aż po czerwień. Uwielbiałam jesień. Zawsze kojarzyła mi się z dzieciństwem, kiedy to z rodzicami puszczaliśmy liściowe latawce podczas  niedzielnych pikników.  Był to chyba najpiękniejszy okres mojego życia.
Szłam długą wrzosową alejką już od ponad dziesięciu minut. Nigdzie dookoła nie było żywej duszy, jedynie odgłos uderzeń moich obcasów roznosił się echem.  Po krótszej chwili skręciłam w prawo, żeby dostać się na główną ulicę. Coś jednak przykuło moją uwagę. Zatrzymałam się. Stałam przed, najwyraźniej nowo otwartym, sklepem muzycznym. Od dziecka uwielbiałam muzykę każdego rodzaju. Po tacie również odziedziczyłam gust muzyczny, gdyż już od najmłodszych lat byłam zakochana w Beatelsach. Bez wahania weszłam do środka. Wszędzie dookoła mnie było mnóstwo półek z przeróżnymi kasetami, płytami i…
-Winylami…- wyrwało mi się. Byłam zaskoczona. Był to pierwszy sklep w tym miasteczku, w którym znalazłam winyle. Uśmiechnęłam się sama do siebie i bez zawahania podeszłam do wypatrzonych półek. Przejrzałam chyba każdą z możliwych szukając mojej ukochanej płyty Beatelsów.
-A Hard Days Night?- usłyszałam przyjemny baryton za swoimi plecami.
-Słucham?- odparłam i trzymając w ręce kilkanaście płyt winylowych i odwróciłam się w stronę rozmówcy. Zupełnie jakby czytał mi w myślach. Uśmiechnęłam się.
-Zapewne poszukujesz A Hard Days Night- uśmiechnął się do mnie chłopak- Damien. Pracuję tutaj- wyciągnął do mnie rękę w geście powitalnym.
-Emm..- sapnęłam znacząco spoglądając na swoje ręce pełne winyli.
-A tak, pomogę ci- powiedział i wziął ode mnie płyty układając je na swoje miejsca- Niestety muszę Cię zmartwić, ostatnią płytę wykupił mężczyzna jakąś godzinę temu.
-Wielka szkoda..- westchnęłam. – Alice- podałam  mu rękę.
- Piękne imię- uśmiechnął się do mnie szelmowsko, odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby. Był niezwykle wysokim i wysportowanym blondynem. Moją uwagę przykuły bardzo zadbane włosy sięgające mu do ramion. Damien miał kolczyk w lewym uchu i w dolnej wardze.  Jego wygląd, sposób bycia był niezwykle charakterystyczny. Miał na sobie skórzana kurtkę, biały tshirt odsłaniający tatuaż i podkreślający umięśnioną klatkę piersiową oraz luźniejsze przetarte jeansy.
- Skończyłaś już?- jego śmiech wyrwał mnie z zamyślenia.
-Słucham?- zatrzepotałam rzęsami nie do końca rozumiejąc pytanie.
-Czy skończyłaś już mnie ilustrować oczami- powtórzył pytanie śmiejąc się- Podoba mi się jak rozbierasz mnie wzorkiem, ale wolałbym nie być w takim momencie w miejscu publicznym- mrugnął do mnie.
Co za dupek.  
-Nie schlebiaj sobie- fuknęłam a w odpowiedzi posłał mi szeroki uśmiech, który wbrew pozorom całkiem mi się spodobał.
-Ja tylko mówię co widzę- sprostował.
 - Będę musiała już iść – spojrzałam na swoją rękę ale przypomniałam sobie, że zegarek zostawiłam w domu. Wywróciłam oczami – dzięki!
-Ano tak, już po dziesiątej- zaśmiał się.
Co za arogancki typ. Ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
-Zaczekaj- podszedł za mną- Nie obrażaj się na mnie. Ja tylko żartowałem- szepnął- Po prostu za chwilę zamykam i..
- O nie, nie- przerwałam mu- nie umawiam się z dupkami- palnęłam posyłając mu cyniczny uśmiech.
-Widzę, że już mnie zaklasyfikowałaś do którejś z szufladek-  uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Słuchaj- zaczęłam- nie mam ochoty męczyć się przez kolejne kilka godzin z facetem, któremu od samego początku chodzi tylko o jedno- fuknęłam niezwykle pewna siebie.
Damien w odpowiedzi posłał mi szeroki uśmiech. Widziałam, że muszę nieźle go bawić skoro wszystko co powiedziałam doprowadzało go do śmiechu.
-Nikt nie powiedział, że akurat mi chodzi tylko o jedno.
-Każdemu facetowi chodzi o jedno – sprostowałam- Wy już tacy jesteście. Słodkie słówka, randki a później…
- Widzę, że jesteś niezwykle pewna siebie Alice- przerwał mi wypowiadając moje imię z niezwykłą delikatnością- Niestety zaskoczę Cię, chciałem Cię tylko poprosić żebyś już opuściła sklep bo jest trochę późno a chciałbym pójść do domu..
Zamurowało mnie. Chłopak zmęczony całodzienną pracą a ja jak ostatnia idiotka myślałam, że chce się ze mną umówić…
- Ja..- wydukałam- Przepraszam.. Nie zrozumieliśmy się- lekko się skrzywiłam cicho odchrząkując.
Damien znów się uśmiechnął.
- Ale skoro chcesz się ze mną umówić to możemy..- zaczął, ale od razu mu przerwałam.

- Wiesz co..- zawahałam się. Był całkiem przystojny.-  Ja już chyba pójdę- zamykając zażenowana oczy wyszłam szybkim krokiem ze sklepu. Jutro pewnie znów tu wrócę.. Już więcej tu nie wrócę!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć ponownie. Postanowiłam, że dodam roboczy pierwszy rozdział. Myślę,  że póki co tak będzie łatwiej gdy od razu usłyszę Waszą opinię na temat początków tej historii, w której przebieg będziecie w jakimś stopniu zaangażowani. Piszcie śmiało czy ten rozdział warty jest czytania i czy go zostawić czy zastąpić może zupełnie innym, poprawionym/zmienionym? Czekam na komentarze dotyczące zarówno treści jaki i stylu oraz długości tekstu!
Ps skreślony tekst oznacza niechciane myśli Alice :) 

Prolog

Nad wyraz tajemniczy. Intrygujący. Przyciągający. Długowłosy chłopiec, nastolatek, mężczyzna? Kruczoczarne delikatnie opadające kosmyki wytwarzają nieodparte wrażenie skrywanej tajemnicy. Pozornie skryty, mający w sobie coś cholernie mrocznego. Styl gwiazdy lecącej do świateł niczym zagubiona ćma poszukująca słońca? Pragnie sławy? Pieniędzy? Czy może jest staroświeckim egocentrykiem myślącym tylko o swoich potrzebach? Poszukuje miłości czy jest samowystarczalny? Do czego dąży? O czym marzy? Z jego spojrzenia wyczytać można głęboki spokój, ukrytą melancholię? Oczy podobno są zwierciadłem duszy. Jaka w takim razie ona jest? Dobra? Zła? Zaniepokojona? Czysta? Z pozoru oschły, zimny aczkolwiek zawsze grzeczny, jakby trochę znudzony? Może coś ukrywa? Może ma co ukryć? Skrywa tajemnicę? Pociągające.. Jego penetrujące czysto czekoladowe oczęta od samego początku mnie urzekły. Coś w nich jest. Coś niezwykłego. Nie sposób się im oprzeć, zbyt zwracają na siebie uwagę. Jest w nich coś nieosiągalnego, trudno zrozumieć czego pragnie, o czym myśli, czego potrzebuje. Zachłannie topiąc się w tym tajemniczym, bezkresnym oceanie bez dna, próbując odnaleźć logiczne rozwiązanie tej zawikłanej tajemnicy, nie można się opamiętać. A podobno wszystko ma swoje 'dno', swoją drugą stronę. Odwieczny rewers i awers potencjalnej duszy. Paradoksalnie w tym przypadku nie da się tego w żaden możliwy sposób potwierdzić. To spojrzenie jest zbyt głębokie, zbyt szczere. Zbyt idealne. Tak samo jak usta. Delikatne a zarazem łapczywe. Łagodne, ekstrawaganckie oraz gorące, pazernie topiące się w swojej czystej doskonałości. Szczupły, rozluźniony. Wiecznie zamyślony. Postawny, seksowny. Męski, atrakcyjny a równocześnie delikatny w każdej możliwej postaci. Niezwykle inteligentny, równo stąpający po ziemi. Realista z zadatkami na perfekcjonistę. Kochany, uroczy i czuły. Któż by się spodziewał tego po tak skomplikowanej osobie? Cudowny dotyk, przyprawiający o długotrwałą gęsią skórkę, cudowne spojrzenie, penetrujące Twoją duszę. Utalentowany, gitarzysta z ogromną pasją i ambicjami. Z otwartą drogą na przyszłość. Czego więc mu brak? Trzeźwego spojrzenia na świat? Na co można narzekać? Na rzekomy 'egoizm'? Każdy ma wady i zalety. Chociażby najdrobniejsze, najmniej istotne. Mimo wszystko gdzieś tam są, głęboko ukryte pod warstwą wyidealizowanego spojrzenia. Lecz co w tym wypadku nazwiemy wadą...? Nie wiem. Wszystko tak jakby zgubiło swój logiczny sens. Przestałam go dostrzegać a on przestał dostrzegać mnie. Zgubiliśmy się gdzieś po drodze, straciliśmy NASZ wspólny sens, sens tego co miało być dla NAS wieczne. Co tak naprawdę zrobiliśmy źle?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Cześć. Zaczynam swoją zabawę z blogowaniem. Niedawno wpadłam na pomysł napisania jakiegoś opowiadania, krótszego lub dłuższego, zależy.
Będę bardzo wdzięczna za szczere opinie i rady w komentarzach - będę wiedziała co robię źle, czy satysfakcjonuje Was wynik mojej pracy i czy będziecie to czytać!
Jak Wam się podoba prolog?